Jego sylwetka zbliżała się do łóżka. Zadrżałam, lecz on jak
gdyby nigdy nic położył się spać. Przyglądałam się mu i próbowałam zrozumieć,
dlaczego tyle złości znajduje się w tym człowieku? Dłużej tego nie wytrzymam.
*Oczami Nialla *
Obudziłem się sam w łóżku. Było to bardzo dziwne uczucie.
Wziąłem krótki prysznic i udałem się do kuchni.
Anthoinette stała do mnie tyłem. Chciałem się do niej przytulić, lecz
ona odwróciła się do mnie z nożem w ręku.
-Nie radzę się zbliżać. Jeden twój krok i się zabije. Ty nie
chciałeś więc zrobię to sama.
-Odłóż to!- powiedziałem stanowczo, ale chyba nic do niej
nie docierało.
-Nie zrobię Ci krzywdy. Obiecuje.
-Ty naprawdę się słyszysz? Nie zrobisz mi krzywdy?
Przepraszam bardzo a poprzedniej nocy to sama się zgwałciłam?- jeszcze nigdy
jej takiej nie widziałem. Wyglądała jak by była opętana. Zrobiłem krok do
przodu.
- Czy nie jasno się wyraziłam Horan ?-przejechała ostrzem po
nadgarstku. Krew kapała na podłogę, a na twarzy An pojawił się grymas bólu.
-Porozmawiajmy. Zostaw to i chodź do mnie.
-Nigdy Niall. Nigdy więcej mnie nie dotkniesz. To koniec
tego chorego związku. Ja dłużej tego nie wytrzymam. Zabijasz mnie od środka.
- Nie wydaje mi się skarbie.- uśmiechnąłem się po czym
szybkim ruchem wyrwałem jej nóż z ręki.
*Oczami Anthoinette*
Pociągnął mnie z kuchni przez przed pokój, aż do schowka pod
schodami. To tu przetrzymywał Rosemary, a ja niczego nie świadoma spałam w jego
łóżku. W pomieszczeniu panował półmrok . Ściany były w kolorze brudnej
szarości. Łóżko, krzesło i umywalka. Okna zagrodzone kratami.
-N..Niall..
-Jak będziesz posłuszna to Cię przeniosę do sypialni
-Będę! Proszę nie zamykaj mnie tu! Niall!- już go nie było.
Słyszałam jak zamyka drzwi. Kurwa! Jak ja mogłam być aż tak ślepa żeby się w
nim zakochać? Bardzo długo waliłam pięściami i nogami w drzwi, dlatego nawet
nie wiem kiedy ze zmęczenia usnęłam.Kiedy się obudziłam na krześle zobaczyłam
kanapki, wodę oraz apteczkę. Obandażowałam sobie ranę, która wyglądała
paskudnie, a następnie wypiłam wodę. Poczułam się senna. Ten skurwiel musiał mi
coś dosypać. Znów zawitałam do krainy Morfeusza. Ile spałam? Nie wiem, lecz
byłam przeraźliwie głodna, a nie chciałam dotknąć jedzenia zostawionego przez Nialla.
Już mu nie ufam.
-Wypuść mnie Niall ! Jestem głodna!- zero odzewu
-Niall !-znów krzyknęłam. Nic nie było słychać. Czyżby go
nie było w domu? Wątpię
- Otwórz te pieprzone drzwi.
- Nie mogę..-ten cudowny głos Harrego.
-Harry proszę Cię. Jestem głodna.
-Ja po prostu nie mogę Anthoinette. Chciałbym, ale nie.
-Przynieś mi chociaż jakieś jedzenie, w którym nie ma
środków odurzających. Nie będę chciała uciekać obiecuje.
- No dobra. Postaram się coś przynieść. - słyszałam tylko
oddalające się kroki chłopaka. Usiadłam na łóżku i myślałam jak stąd uciec.
Taka szansa jak dziś może się nie powtórzyć. Czas w tym pomieszczeniu jak by
dwa razy wolniej płyną. W końcu usłyszałam dźwięk otwierającego się zamka. Harry
położył mi stos naleśników na krześle. "Teraz albo nigdy"
powiedziałam sobie w myślach. Wstałam z łóżka.
- An co ty robisz? Musisz zostać.! Nie chcę Cię skrzywdzić! -zagrodził
mi drogę do wyjścia.
-Skrzywdzić? Już nie możesz bardziej mnie skrzywdzić.
-An on Cię wypuści. Zostań i zjedz naleśniki
- Harry kurwa !-on wrócił. Loczek nawet na mnie nie zerkając
wybiegł z pomieszczenia i zamknął drzwi. Kurwa. Przynajmniej mam co jeść.. Zajęłam
się naleśnikami ignorując krzyki Nialla. Biedny Harry przeze mnie będzie miał
przesrane. Odstawiłam talerz w chwili kiedy otworzyły się drzwi. Wszedł powoli
lustrując mnie wzrokiem. Czekałam, aż zacznie na mnie krzyczeć, a on po prostu
na mnie patrzył.
-Dlaczego nie zjadłaś?- jak spokojnie..
-Narkotyki..
-I co z tego?!
- Nie chcę
-Cóż jesteś skazana na mnie więc może jedz to co Ci karzę?!
- Chcę pogadać z Harrym.
- Teraz pójdziesz się umyć- wyciągnął do mnie rękę, ale ja
po prostu wstałam. Złapał mnie za nadgarstki i pociągnął do łazienki. Oparł się
o ścianę i patrzył na mnie.
-Zostaniesz tu?
- Tak.- zrezygnowana zaczęłam ściągać z siebie ciuchy.Z ulgą
odkręciłam wodę, która paliła moją skórę. Umyłam włosy, ciało i wyszłam z
kabiny. Niall otulił mnie ręcznikiem i przyciągnął do swojego ciała.
-Kocham Cię Anthoinette.- niekontrolowany śmiech opuścił
moje usta. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie. Zaraz mi się oberwie.
-Coś Cię kurwa bawi?!
-Tak trochę. Tak bardzo mnie kochasz, że aż mnie pobiłeś?
-Przestań.
-Wypuść mnie, chcę iść do domu.
-Nie obchodzi mnie to.
-Niall nie możesz mnie tu trzymać!
-Ty mi zabronisz?!
-Wypuść mnie- złapał mnie w pasie, zniósł mnie na dół i
odłożył na to jebane łóżko w tym jebanym więzieniu i wyszedł. Super. Wcześniej
miałam chociaż ciuchy. Przykryłam się kołdrę i starałam nie płakać
-An?- podniosłam głowę.
- Co chcesz Harry ?
-Przyniosłem Ci ubrania. Podobno chciałaś ze mną pogadać.
- Nie chcę gadać z nim...
-Ubierz się, nie będę podglądał.. Mam też dla Ciebie
książkę.- wzięłam od niego legginsy i bluzę. Dał mi też szczotkę do włosów.
Wciągnęłam to na siebie i wróciłam na łóżko. Podał mi Harry'ego Pottera.
- Nie mam innych, a wiem ,że lubisz czytać. Kupię Ci jakieś.
- Ile on zamierza mnie tu trzymać?
-Zawsze.
-Cooo?!
-Anthoinette on bardzo Cię kocha.- nie myśląc co robię
zerwałam się z łóżka i pobiegłam w stronę otwartych drzwi.
-Anthoinette!
- Dokąd skarbie?!- złapał mnie w talii. Szarpałam się z nim
bez większego celu. Uderzył mnie w twarz
z taką siłą, że uderzyłam o ścianę.. Dlaczego wszystko się rozmazuje?
* Oczami Nialla*
-Antionette! Otwórz kurwa oczy! Patrz na mnie!- nic zero
reakcji. Strużka krwi wypłynęła spod jej głowy
-Zabiłeś ją! Niall zabiłeś ją!
-Zamknij się!- wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu.
Pędziłem w stronę szpitala. Przecież to nie moja wina, że poleciała na framugę !Wniosłem
ją do środka szpitala oddając pod opiekę lekarzom. Siedziałem w poczekalni
zjadając swoje paznokcie.
-Pan ją tu przywiózł?
-Tak.
-Często trafiają do nas ofiary przemocy, ale z nią jest
wyjątkowo źle. Wstrząs mózgu, połamane żebra, wybite palce, zanieczyszczone
rany z kawałkami szkła.-przełknąłem głośno ślinę. Ledwo co ją dotknąłem, a tu
taki dramat.
-Mogę ją stąd zabrać?
-Myślę, że tak. Zaprowadzę pana.-poszedłem za nią przez
korytarz o typowych miętowych, szpitalnych ścianach. An siedziała na łóżku
rozmawiając z lekarzem. Zamilkła kiedy mnie zobaczyła.
-Kochanie. -powiedziałem nie spuszczając wzroku z tego
faceta.
-Jeśli nie chce pani z nim iść, proszę zostać.- chyba sobie
koleś jaja robi.
-Anthoinette Skarbie. Idziemy.
-Dobrze.-pomogłem jej założyć kurtkę i objąłem w tali.
Wzdrygnęła od mojego dotyku.
-Anthoinette spokój.- wsadziłem ją do samochodu i powoli
odjechałem.
-Zawieziesz mnie do taty?
-Nie. Zostajesz u mnie.
-Dlaczego? Niall proszę!
-Nie podnoś na mnie głosu. Coś nagadała temu facetowi?
-Nic. Pytał co mi się stało.
-I?
-Powiedziałam mu prawdę. Że mnie pobiłeś i zgwałciłeś.
-Ta. Zgwałciłem? A jak mi ostatnio dawałaś dupy to ci się
podobało tak?!
-To było coś innego wiesz?
-Anthoinette zamilcz.
-Mógłbyś mnie nie zamykać?
-Zastanowię się.
* Oczami Anthoinette*
-Wyprostuj się Anthoinette.
-Nie mogę Niall... Przepraszam. Wiem, że przynoszę Ci wstyd.
-Co Cię boli?
- Nie przejmuj się.
-Nie będę pytał o to samo dwa razy więc odpowiedz.
-Wszystko mnie boli... Wszystko
-Ja... ummm... sorry za tam to.
On naprawdę myśli że ja mu to wszystko wybaczę? Żałosny
dupek. Spojrzałam na niego wymownym wzrokiem, po czym odwróciłam głowę w stronę
szyby. W totalnej ciszy dotarliśmy do domu. Niall zaprowadził mnie do
pomieszczenia pod schodami.
- Harry przyniesie Ci za chwilę jedzenie.-nawet nie spojrzał
na mnie, a w jego głosie wyczułam smutek. Może wreszcie uświadomi sobie, jak cierpię przez tą jego
miłość. Położyłam się na łóżku z nadzieją, że usnę i zapomnę o tym bólu, który
przeszywał moje ciało.
Czytasz - zostaw komentarz ;*
Super rozdział <3 kocham tego bloga :))
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 Nie mogę doczekać się następnych <3
OdpowiedzUsuńŚWIETNYY!!! KOCHAAAAAAM I CZEKAM NA NEXT!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńRozdział rewelka! Czekam na next <33
OdpowiedzUsuńKIEDY NASTEPNY ROZDZIAL??????????? ♥♥♥
OdpowiedzUsuńSupcio rozdział kiedy next? :**
OdpowiedzUsuń