środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 11

Kiedy obudziłam się rano nadal słodko spał. Wpatrywałam się w niego delikatnie mierzwiąc jego włosy. Było mi przy nim tak dobrze. Otworzył jakiś czas później oczy i ucałował moją dłoń. Uśmiechnęłam się do niego.
- Anthoinette ?
- Hmm ?
- Pamiętasz coś z wczoraj ?
- Tylko do czasu kiedy rzucił mną o ścianę. - kiwnął głową.
- Jak plecy ?
- Przy Tobie dobrze.
- Słodka jesteś.
- Przytulisz ? - objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego szyję.
- Co ty ze mnie zrobiłaś Anthoinette ?
- O co Ci chodzi ?
- No wiesz.. jestem dotykalski.
- I dobrze. - spędziliśmy razem cały dzień wspólnie kompletując walizki. Stałam w drzwiach do garderoby Nialla.
- Ta ?
- Niee.. Ta czarna. - poczułam ręce na biodrach i głowę na ramieniu.
- Harry ?
- Będę za Wami tęsknił. - przytuliłam się do niego co Niall skomentował cichym warknięciem.
- Młody co będziesz robił ?
- Nie wiem. Pewnie pójdę z Louisem.
- Nie. Obiecałeś mi, że nie będziesz tam chodził Harry.
- Niall muszę Ci coś powiedzieć.
- Mów. - pokazał mi jakąś koszulkę ale tylko wywróciłam oczami.
- Mama dzwoniła.
- I co z tego ?
- Chce z Tobą porozmawiać.
- To Twoja mama, nie moja.
- Jesteśmy braćmi.
- Harry wiesz jak jest i wiesz jak było. Ja nie miałem wyboru, ty miałeś. - mocniej mnie przytulił.
- Może daj jej szansę ?
- Ona mi jej nie dała.
- Ale
- Hazza skończ.
- Ona chce nas zobaczyć. - podeszłam do Nialla. Jego mina nie wróżyła nic dobrego.
- Ta mi się podoba.  - wzięłam do ręki jakąś koszulkę ale jego wzrok wbity był w loczka. Mi by chyba przepaliło czaszkę. Wyszłam z garderoby i zeszłam do kuchni. Nalałam sobie soku i wyjrzałam przez okno. Słońce chyliło się ku zachodowi. Teraz nie rozumiem już nic. Myślałam, że ich rodzice nie żyją.
- Anthoinette ? - odwróciłam się. Stał tuż za mną.
- Może Harry poleci z nami ?
- Nie. Zayn i Liam się nim zajmą. Zabiorą go w góry na 3 dni.
- Dobrze.
- Kochanie ?
- Tak  ?
- Kiedyś Ci wytlumaczę.
- Mógłbyś ? Bo powili się gubię.
- Nie teraz.
- Dlaczego ?
- Anthoinette powiedziałem coś.
- Zazwyczaj to ja mówię.
- Proszę Cie nie drąż tego. Anthoinette.
- No okej.
- Może pojedziemy do centrum ? Kupię Ci jakieś ładne bikini ?
- Niall nie musisz mi kupować ubrań.
- Chcę. - wspięłam się na palce w poszukiwaniu jego ust. Najpierw napotkałam szaloną, błękitną rzekę jego tęczówek. Zamknął oczy i przygryzł moją dolną wargę. Całował mnie długo i namiętnie. Chyba pierwszy raz włożył w to jakieś uczucie. Nie ! Nie odsuwaj się ! Iii witaj niedotykalski Niall. Objął mnie w talii i poprowadził do samochodu.
- Zapnij pasy maleńka. - zrobiłam co mi kazał. Jego twarz rozświetlił mroczny uśmiech.
- Chwila Niall co ty chcesz ?! - pisnęłam. Obrócił samochód o 360 stopni i pędził grubo ponad 200 km/h. Nie bałam się. Ufam mu.
- Podoba Ci sie ? - zapytał jakby czytając w moich myślach.
- Tak. Weźmiesz mnie kiedyś na wyścig ?
- Nie.
- Proszę.. !
- Anthoinette nie ma mowy. - zaparkował pod galerią. Weszliśmy do budynku.
- Ale czemu ?
- Bo to niebezpieczne. Mogę Cie szybko wozić ale nigdy ze mną nie wystartujesz. Nigdy.
- To nie fer. - pocałował mnie w policzek. To takie nie w jego stylu. Zaprowadził mnie do najdroższego sklepu.
- Przymierz ten, ten, ten.. i ten. O ! Ten też. - wepchnął mnie do przymierzalni, a sam zajął miejsce na skórzanej kanapie. Ekspedientka podała mu kawę. Mierzyłam kolejne kostiumy, a on za każdym razem uśmiechał się i przygryzał wargę.
- I który Ci się najbardziej podoba Niall ?
- Ten bez ramiączek.
- Czyli ten ?
- Nie. Wszystkie.
- Ale po co ?!
- Bo tak. - nie czekając na moje protesty poszedł do kasy. Zauważyłam, że z tylnej kieszeni spodni wypadł mu telefon. Wzięłam go do ręki i poczułam wibrację. Spojrzałam na ekran.:
''Mama''

Odrzuciłam połączenie i wsadziłam ją do jego kieszeni. Rachunek wynosił ponad 300 euro, a Niall bez mrugnięcia okiem podał kasjerce kartę kredytową. 
- Niall oszalałeś ? - szepnęłam wpatrzona w błękitne głębiny mrocznych oczu. Pocałował mnie w czubek nosa ale nic nie powiedział. Fuknęłam na co zareagował śmiechem. Wpisał pin, odebrał kartę i torbę z zakupami i wyprowadził mnie ze sklepu. 
- Niall  ? 
- Hmm ? - łobuzerski uśmieszek nie znikał mu z twarzy. 
- Nie chcę żebyś wydawał na mnie pieniądze. 
- Przyzwyczaj się Anthoinette. 
- Ale. 
- Cicho już. 
- Ale - wpił się w moje usta nie dając mi szansy na odpowiedź. Pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do Strackbucks. Zamówił kawy i usiedliśmy przy stoliku. Trzymaliśmy nasze splecione dłonie na blacie. Wpatrywał się we mnie z delikatnym uśmiechem. 
- Niall nie patrz się tak na mnie. - moje policzki oblał rumieniec. 
- Jaki niegrzeczny chłopiec. - poczułam czyjeś ręce na ramionach. Niall wstał z miejsce i pociągnął mnie za przedramię przyciągając do siebie. 
- Powiedziałem Ci Devine, że jak jeszcze raz położysz na niej ręce to Cie zabiję. 
- Ale się boję Niall.. ! - zrobił teatralną minę. 
- Niall chodź. Nie daj się sprowokować. 
- Anthoinette idź do samochodu. - wcisnął mi w ręce kluczyki i pojemnik z kawami.
- Ale.
- Idź do samochodu ! - wydarł się na mnie. Odeszłam szybko ze spuszczoną głową. Usiadłam za kierownicą czerwonego Mercedesa i piłam swoje Latte Macchiato. Nienawidzę kiedy on na mnie krzyczy. Przeraża mnie.Otworzył drzwi  i wyciągnął mnie z auta. Kawy wylądowały na ziemi zalewając parking. 
- Jak mówię, że masz iść do samochodu to masz iść do samochodu jasne ?!  - jedna, wielka furia. To wszystko co mogę o nim powiedzieć. Zaciskał palce na moich ramionach. 
- Anthoinette ! 
- Sprawiasz mi ból.. - w sekundzie rozluźnił uścisk. 
- An kochanie przepraszam. Nie chciałem Cie zranić. - zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w niego. Objął mnie i pocałował w skroń. 
- Zobacz siostra jaki Bad boy. - Niall wykonał jakiś nerwowy ruch ale ja miałam inny plan. Przeniosłam jego ręce na swoje pośladki, a swoje pod jego koszulkę. Zaczęłam go namiętnie całować. Mruknął cicho kiedy wplotłam palce w jego blond włosy i przeniósł usta na moją szyję. Znad jego ramienia obserwowałam jak wściekłe rodzeństwo Devine opuszcza parking. Czułam jego zęby przy swojej ręce i jego ręce zacieśniające się na moich pośladkach. 
- Niall.. Niall.. Niall ! - pociągnęłam go za włosy. Wyglądał jak w transie. 
- Przestań już. Pojechali. 
- Jeszcze. - mruknął. 
- Niall ! 
- No dobra. Oddaj kluczyki. 
- Mogę prowadzić? 
- Nie ! Nie Mercusia ! 
- Faceci.. 
- Chcesz taką samą kawę skarbie ? 
- Już nie chcę, dziękuję. 
- Na pewno ? 
- Tak. 
- To biegnij na swoje siedzenie. - wsiadłam do jego ukochanego samochodu. Znów zakręcił samochodem. Wyprzedzaliśmy wszystkie samochody. 
 - Który dasz mi prowadzić ? 
- Wszystkie oprócz tego. 
- Dlaczego ? 
- Bo to w nim zaczynałem sie ścigać. 
- Już go nienawidzę. - zaśmiał się. 
- To nie jego wina. - zaparkował pod moim domem i otworzył mi drzwi. 
- Kochanie nie chcę żebyś się ścigał. 
- Anthoinette rozmawialiśmy o tym. 
- No ale..
- Koniec. ! 
- Nie. - wściekł się. 
                                                      Next - 5 kom. :)))
                                      

5 komentarzy: