czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 8


Wszedł do samochodu, a do mnie podszedł jakiś chłopak. Nie był brzydki ale jego policzek szpeciła blizna.
- Anthoinette gdzieś ty polazła ? - jęknął Harry podchodząc do mnie.
- Ty ją tu przywiozłeś ?
- Ona powiedziała, że się zabije ! Musiałem !
- Chodź tu laleczko. - założył mi kaptur na głowę i objął ramieniem. Wzięłam Harrego za rękę bo przy nim czułam się bezpiecznie. Po mojej twarzy poleciały łzy kiedy do auta Nialla podeszła jakaś skąpo ubrana dziewczyna.
- Nie płacz laleczko. Mam na imię Louis, nic Ci się przy mnie nie stanie.
- Nie boję się o siebie ale o Nialla. - ryk silników przeszył powietrze. To wszystko stało się tak szybko. Pisk opon, a chwilę później samochody stały już na drugim końcu ulicy. Horan wygrał. Zawrócił swój samochód i chwilę później szedł w moją stronę.
- Anthoinette ! - warknął. Wyrwałam się z uścisku Harrego i podbiegłam do niego. Gdy tylko moje ciało dotknęło jego złączył nasze usta. Oh Horan, jaki ty jesteś całuśny.
- Co ty tu do cholery robisz An ? - oparł swoje czoło o moje.
- Wyciągnęłam z niego gdzie jesteś, a kiedy nie chciał mnie przywieźć zagroziłam, że się zabiję. Ja musiałam tu być Niall ! - teraz to ja całowałam jego. Przytulił mnie mocno.
- Nigdy więcej nie rób mi takich niespodzianek Anthoinette.
- Gniewasz się ?
- Nie.. Na Ciebie nie. Po prostu tu nie jest bezpiecznie.
- Wracajmy do domu.
- Odwiozę Harrego i przyjadę do Ciebie. Lou pojedzie za Tobą i dopilnuje, żebyś wróciła bezpiecznie. Dobrze ? - kiwnęłam głową. Odprowadził mnie do samochodu i podał mi kluczyki. No tak, Harry musiał je wziąć. Zrobiłam jak mi kazał i wróciłam do domu. Przyjechał 20 minut po mnie i od razu zamknął w ramionach.
- Anthoinette nigdy więcej tam nie jedź. Choćby nie wiem co.
- Nie. Jak ty to i ja.
- To niebezpieczne !
- I właśnie dlatego chcę tam być.
- Wkurzasz mnie.
- Wiem. - złapałam w zęby jego dolną wargę. Mruknął zadowolony. Uścisnął moje uda i podniósł mnie do góry. Zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku. Nie przerywał namiętnych pocałunków przesuwając rękę w górę mojego uda. Przejechał ręką po mojej kobiecości, na co zareagowałam cichym piśnięciem i zaciśnięciem ud. Zaśmiał się i przytulił mnie.
- Jesteś taka .. wrażliwa. Skarbie.
- A ty taki.. dotykalski. - pocałował delikatnie  miejsce, w którym zrobił mi malinkę.
- Nie wiesz co chciałbym z Tobą robić.
- Powiesz mi ? - posadził mnie na swoim podbrzuszu tak, że moje kolana były po oby stronach jego ciała. Szeptał mi te wszystkie erotyczne zachcianki, a ja czułam się fatalnie. Nie potrafię dać mu tego czego pragnie. Położyłam się obok niego.
- Anthoinette nie chciałem Cie przestraszyć.
- To nie o to chodzi Niall.
- A o co ?
- Ja nie.. nie dam Ci tego czego pragniesz bo po prostu nie potrafię.
- Skarbie daj mi rękę. - nie wiedząc jakie ma zamiary podałam mu ją. Położył ją na swoim kroczu.
- Niall ! - chciałam wyrwać dłoń.
- Zobacz jak na mnie działasz. - uspokoiłam się i poczułam ogromną wypukłość. Pisnęłam i zabrałam rękę. Zaśmiał się.
- Śpij już Anthoinette.
- Nie zostaniesz ?
- Nie. Muszę pogadać z Harrym. - odprowadziłam go na dół.
- Dobranoc Anthoinette.
- Dobranoc Niall. - wyszedł. A buziak gdzie ? Pieprzony, niedotykalski Horan. Zamknęłam drzwi i wskoczyłam do łóżka. Dlaczego pakuje się w niebezpieczeństwo ? Kocham go ? Nie. To niemożliwe. Zauroczenie ? Może. Nie. Czarno. Śpie. Nie. Jasno. Za jasno. Cholerne słońce wdarło się do mojej sypialni zmuszając do pobudki. Zeszłam na dół i zrobiłam kawę. Uhh jak ja kocham kawę. Kiedy opuszczałam łazienkę po prysznicu ktoś zadzwonił do drzwi.
- Harry co ty tu robisz ?
- Mogę wejść.
- Jasne. Chodź. - przyjrzałam mu się uważnie. Nowe siniaki.
- Harry ?
- Niall się wściekł.
- Pobił Cie ?
- To nic An. Kazał mi zejść sobie z oczu więc przyjechałem do Ciebie. Może mnie czegoś nauczysz jeżeli masz czas ?
- Nic Cie nie boli ?
- Nie, jest w porządku. Dał mi kilka razy po mordzie i tyle.
- Ja tego tak nie zostawię. - wybrałam numer Horana na mojej komórce.
- Niall przyjedź szybko. - rozłączyłam się. Wparował do mojego domu z miną mordercy 3 minuty później.
- Nic Ci nie jest ? - rozglądał się.
- Mi ? Nie. Twojemu bratu owszem.
- Ten gnojek jest u ciebie ?
- Jest.
- Zabije go chyba. – złapałam Nialla za rękę.
- Jakim prawem go uderzyłeś ?! Za co ?!
- Naraził cię na niebezpieczeństwo !
- To powinieneś uderzyć mnie ! Ja go szantażowałam.
- Dlaczego ty go tak bronisz ?!
- Bo sie nad nim znęcasz ! - wyrwał rękę i poszedł do jadalni gdzie Harry rozwiązywał zadanie.
- Ty pieprzony kapusiu ! - złapał blondyna za koszulkę.
- Niall przestań ! - stanęłam między nimi. - Harry jedź do domu. – loczek  wyszedł. Trzymałam Horana za jego umięśnione przedramiona.
- Anthoinette nie mogę się kontrolować.
- Niall już wszystko jest dobrze. - przyciągnęłam go i pocałowałam. Odepchnął mnie z taką siłą, że zatrzymałam się na ścianie.
                                                  

2 komentarze: